środa, 24 września 2014

Pierwszy dzień na Szetlandach

Dotarłem juz na miejsce czyli do mojego B&B o nazwie Hayhoull w Bigton. Oczywiście matka właściciela pochodzi z Krakowa więc sami swoi. Ale po kolei.
Najpierw była podróż promowa. Mój super wygodny i kosmiczny fotel za 18£ okazał się super niewygodny wiec mimo że morze spokojne to 8 godzin na promie dało się mocno we znaki.  Na szczęście przypłynęliśmy punktualnie, a na Pana z wypożyczalni czekałem tylko 10 minut.  Tak więc już kilka minut po ósmej wsiadłem do malutkiego niebieskiego Forda Ka i mogłem sobie zacząć przypominać jak to się jeździ pod prąd. Dwa pierwsze ronda kosztowały mnie sporo nerwów, ale potem poszło już jak z płatka.
Oczywiście po kilku kilometrach pełnej słonecznej pogody zaczęła się solidna ulewa, ale po kilku kolejnych wróciło słońce które towarzyszy mi przez cały dzień. No to zachęcony pogodą pojechałem i od razu na południe do latarni morskiej Sumburgh Head, wykopalisk w Jarlshof oraz plaży West Voe. Pisałem już o tych miejscach wcześniej wiec nie będę się powtarzał, poniżej znajdziecie kilka zdjęć z tych okolic.
Ciekawostką był tylko przejazd w poprzek pasa startowego lotniska w Sumburgh, a na skrzyżowaniu pasa z drogą stoją światła, jak to na skrzyżowaniu. Aż dziw ze nie zrobili ronda. ...
Koło wpół do pierwszej zameldowałem się w Hayhoull, a jaki mam widok z okna pokoju można zobaczyć na ostatnim zdjęciu. To wyspa St. Ninian's na którą wybiorę się może jeszcze dziś.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz