czwartek, 22 maja 2014

Mieszkanko-spanko-jedzonko-jeżdżonko

Dziś ostatni wpis "logistyczny", czyli gdzie spać, co jeść i czym jeździć. Na Orkadach to samograj - nie dość że za darmo (znaczy na koszt gospodarzy), to jeszcze w miłym towarzystwie. Zamieszkam oczywiście u Justyny i Pawła w ich domku przy Old Scapa Road, a że jak już wspominałem kupili sobie właśnie autko - to pojeżdżę sobie (albo zostanę zawieziony) w te miejsca Orkadów, do których nie udało się dotrzeć w zeszłym roku. Myślę tu głównie o Stromness (miasteczku portowym do którego zawijają niektóre promy), wyspie Brough of Birsay, do której można dotrzeć tylko pieszo w czasie odpływu (a byliśmy tam w czasie przypływu) oraz pomniku Covenanter's Memorial w rezerwacie Mull Head (do którego nie dotarliśmy z powodu fatalnej pogody). Nie będę się więcej rozpisywał o Orkadach - kto ciekaw niech zajrzy na orkadyjskiego bloga.

Natomiast jeśli chodzi o Szetlandy, to jak już pisałem wybieram się tam promem płynącym z Aberdeen przez Kirkwall do Lerwick. W drodze "tam" popłynę promem MV Hrossey, który wypływa z Kirkwall o 23:45 i po blisko 8 godzinach przybija do portu w Lerwick. Ponieważ podróż trwa całą noc zdecydowałem się na "kosmiczny fotel".

MV Hrossey

Fly me to the moon










Na przystani o godzinie 9 będzie na mnie czekał przedstawiciel biura wynajmu samochodów z kluczykami do najmniejszego autka jakie mieli, czyli Forda Ka (lub VW up). Może się do niego zmieszczę razem z moim rozlicznym sprzętem foto. Ponieważ od przybicia promu do odbioru auta będę musiał poczekać około godziny, wielce uprzejmy właściciel lokalnego, małego biura wynajmu z angielską uprzejmością polecił mi smaczne śniadanie w porcie, oczywiście na mój  koszt (to już była szkocka oszczędność w miejsce angielskiej uprzejmości). 

Wielce uprzejmy właściciel Bolts Car Hire z wielce uprzejmą małżonką.
Jak już się zapakuję do najmniejszego autka na Szetlandach, poszukam gdzie toto ma wszystko odwrotnie, przeżegnam się i ruszę niewłaściwą stroną na szetlandzkie autostrady - skieruję się do na południe, do miejscowości Bigton, gdzie zamelduję się w lokum o nazwie Hayhoull. To niewielki pensjonacik typu bed&breakfast, prowadzony przez Mary i Lesa.

Mary i Les - przed swoim pensjonatem

Hayhoull w całej okazałości

Widok z okna Hayhoull na wyspę St. Ninian's

Wybrałem tę lokalizację ze względu na miłych (przynajmniej w kontakcie mailowym) gospodarzy, przyzwoitą cenę pokoju - ale przede wszystkim z powodu fantastycznego położenia tuż obok wyspy St. Ninian's Isle. O samej wyspie napiszę w kolejnych postach, a tu tylko "z lotu ptaka" - wyspa jest połączona z lądem piaszczystą groblą/plażą zwaną "tombolo". No to dla zachęty kilka mapek...



... i widokówka. A co, dech zapiera?

St. Ninian's Isle

No to już na zakończenie kwestii logistycznych - powrót na Szetlandy promem MV Hjaltland, start w poniedziałek 29 września o godzinie 17:30, w Kirkwall koło północy. Co do reszty podróży - opisałem wszystko w poprzednim poście, tak więc już wiecie kiedy, gdzie, co i jak. Ale ja nie wiem - na pewno będzie sporo niespodzianek. Mam nadzieję...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz